Forum Forum dla fanów teleturniejów. Strona Główna Forum dla fanów teleturniejów.
Wszystko o teleturniejach wiedzowych (ale nie dla fanów Idioten familien rozrywken).
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Silna ekipa z Pabianic

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum dla fanów teleturniejów. Strona Główna -> Uczestnicy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Tomrejten
Administrator



Dołączył: 15 Gru 2005
Posty: 320
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Trójmiasto

PostWysłany: Czw 15:11, 25 Maj 2006    Temat postu: Silna ekipa z Pabianic

Szukałem daleko, a wszystko miałem w zasięgu ręki Very Happy Tutaj prezentuje informacje o uczestnikach tylko z jednego miasta. Szkoda tylko, że pewien użytkownik tego forum nie pochwalił się tym co teraz prezentuje Wink

Wszystkie artykuły z "Życia Pabianic"

[link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]

Uważajcie więc na google, ponieważ wszystko wypatrzy Wink Na dole te same artykuły, tylko że w wersji "bez linkowej" Very Happy

Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Tomrejten dnia Czw 15:15, 25 Maj 2006, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Tomrejten
Administrator



Dołączył: 15 Gru 2005
Posty: 320
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Trójmiasto

PostWysłany: Czw 15:13, 25 Maj 2006    Temat postu: Awanturowały się o kasę

Cztery przyjaciółki z Pabianic: Joanna Rogosz, Jolanta Marczuk oraz siostry Barbara i Elżbieta Mrowickie, zagrały o duże pieniądze w teleturnieju TV Polsat.
--------------------------------------------------------------------------------


Teleturniej Awantura o kasę pozwala wygrać nawet 50.000 zł i samochód dla każdej osoby z zespołu. Pabianiczanki walczyły jak lwice, od czasu do czasu żartując z Krzysztofem Ibiszem - prowadzącym teleturniej.

- To tylko wyglądało swobodnie - zapewnia Barbara Mrowicka, kapitan zespołu. - Byłyśmy bardzo spięte i stremowane.

Dowodem jest nieudana próba licytacji zawartości czarnej skrzynki, w której leżały kluczyki do czterech samochodów. Pabianiczanki "odpuściły" przy 1.400 zł. Dlatego nie wróciły nowiutkimi samochodami.

- Nie jesteśmy hazardzistkami - tłumaczą. - Nie chciałyśmy ryzykować wszystkich pieniędzy, jakie miałyśmy na koncie.

Wygrały tylko 4.900 zł. Ich przeciwnicy skończyli grę z 12.000 zł i czterema samochodami.

Aby wziąć udział w Awanturze o kasę, trzeba wysłać SMS ze zgłoszeniem i czekać na telefon z telewizji.

- Siostra ma większe szczęście - zapewnia Elżbieta Mrowicka. - To ona wysłała SMS i dostała odpowiedź.

Zanim pabianiczanki zostały zaproszone do gry, Barbara Mrowicka musiała telefonicznie odpowiedzieć na parę pytań.

- To było w listopadzie ubiegłego roku. Pamiętam tylko jedno pytanie, o stolicę Chorwacji - wspomina.

Potem kompletowała zespół. Namówiła siostrę i dwie przyjaciółki.

- Z Jolą Marczuk za licealnych czasów siedziałyśmy w jednej ławce, potem razem studiowałyśmy - mówi. - A Elżbieta namówiła swoją przyjaciółkę, Joannę.

Wybrała osoby, które mają wiedzę z kilku dziedzin: nauki, sportu, sztuki. Potrzebny był też ktoś, kto zna imiona bohaterów seriali TV.

- W tej grze ważny jest refleks, umiejętność kalkulacji i błyskawiczne podejmowanie decyzji - dodaje Barbara Mrowicka.

Przyjaciółki miały szczęście do pytań z historii powszechnej. W tym były rewelacyjne. Barbara Mrowicka i Jolanta Marczuk są nauczycielkami historii. Joanna Rogosz śpiewająco odpowiedziała na pytanie o drugą nazwę psa rasy nowofundlandzkiej (wodołaz). Na tym jednak skończyła się ich droga do fortuny.

Wygrane pieniądze (jeszcze nie mają ich na bankowych kontach) zamierzają przeznaczyć na drobne wydatki.

Teraz Barbara Mrowicka rozgląda się za następnym teleturniejem.

- Familiada mi nie odpowiada, w Wielkiej Grze nie wystąpię, bo nie mogę. Interesuje mnie tylko historia, a jako historyk nie mogę startować w tej dziedzinie - mówi. - Wolałabym teleturniej, w którym trzeba wykazać się wiedzą, a nie liczyć jedynie na szczęśliwy los.


***
BARBARA MROWICKA - nauczycielka historii w II LO, obecnie na urlopie zdrowotnym. Brała już udział w teleturniejach: Va banque i Jeden z dziesięciu.

ELŻBIETA MROWICKA - ekonomistka, pracuje w Urzędzie Miejskim. Uważa, że nie ma szczęścia w grach, dlatego nie wystąpi już w żadnym teleturnieju.

JOANNA ROGOSZ - analityk medyczny w prywatnym laboratorium. Grała w teleturnieju Jeden z dziesięciu, gdzie doszła do finału.

JOLANTA MARCZUK - nauczycielka historii w Gimnazjum nr 3. To był jej pierwszy teleturniej. Zapowiada, że ostatni, bo za bardzo się denerwuje.

Grażyna Grabowska, 27.01.2004


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Tomrejten
Administrator



Dołączył: 15 Gru 2005
Posty: 320
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Trójmiasto

PostWysłany: Czw 15:16, 25 Maj 2006    Temat postu: Łowczynie

Prawie 14.000 zł w teleturnieju „Najsłabsze ogniwo" wygrały dwie pabianiczanki: nauczycielka Barbara Mrowicka i laborantka Joanna Rogosz. Obie systematycznie polują na wysokie nagrody.
--------------------------------------------------------------------------------


W "Najsłabszym ogniwie" Barbara Mrowicka pokonała 10 zawodników i wygrała 10.000 zł.

- Moimi przeciwnikami byli mężczyźni. Obawiałam się, że zawiążą koalicję i wyeliminują mnie. Ale miałam szczęście - opowiada Mrowicka, nauczycielka historii w II LO.

Grała już w teleturniejach: "Jeden z dziesięciu", "Awantura o kasę" i "VaBank". Specjalnie się nie przygotowywała. Dużo czyta. Jej mocnymi stronami są historia, historia sztuki, muzyka i kino. Nie unika pytań z biologii i botaniki.

- Z przedmiotów ścisłych orłem nie jestem - wyznaje.

Pierwszy występ był bardzo stresujący. Teraz kamery TV i światła już nie deprymują pabianiczanki.

Teleturnieje to loteria.

- Nie jestem hazardzistką - zapewnia Mrowicka. - Przyznam jednak, że dużą rolę odgrywają pieniądze. Za wygrane mogę spełniać marzenia. Największym jest wyjazd do Meksyku i Peru.

Wiernymi kibicami Mrowickiej są jej uczniowie.

- Gdy zjawiłam się w szkole po emisji programu, dostałam róże. To było bardzo miłe.

Czworo uczniów Mrowickiej dostało się do finału ogólnopolskiej olimpiady historycznej.


---
Joanna Rogosz w "Najsłabszym ogniwie" wygrała około 4.000 zł. Wcześniej startowała w czterech teleturniejach.

- Samotnie wychowuję córkę. Szukałam pracy na drugim etacie i dodatkowych pieniędzy. W końcu zaczęłam grać - wyznaje Rogosz, laborantka ze szpitala im. Korczaka.

Jej mocne strony to literatura, biologia, medycyna i matematyka. Słabsze: historia i geografia.

Wygrane pieniądze docierają do graczy z dużym opóźnieniem. Pierwszą nagrodę laborantka dostała dopiero po dwóch miesiącach.

- Przed nagraniami mówiono nam, że jeśli z jakichś przyczyn program nie będzie wyemitowany, to pieniędzy nie zobaczymy - wspomina. - Usłyszeliśmy, że odcinek może być po prostu nudny.

Agnieszka Namysł, 13.06.2005


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Tomrejten
Administrator



Dołączył: 15 Gru 2005
Posty: 320
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Trójmiasto

PostWysłany: Czw 15:18, 25 Maj 2006    Temat postu: Nasi rzadzą w TV

--------------------------------------------------------------------------------
15 listopada pabianiczanie Zbigniew Grzanka i Sebastian Bryndziak zdominowali telewizję.
--------------------------------------------------------------------------------


Grzanka – menedżer koszykarek Polfy, w kilkanaście minut wygrał 5.000 zł. Za tyle sprzedał gospodarzowi programu trzy zagadkowe koperty.

– Dopiero, gdy obejrzałem program w domu, dowiedziałem się, że w sprzedanych kopertach było trzy razy więcej pieniędzy – mówi niepocieszony.

W “Grze w ciemno” gracz wybiera pięć kopert z pieniędzmi (od 0 do 100.000 zł). By je wygrać, musi odpowiedzieć na pięć pytań. Po błędnych odpowiedziach musi niszczyć koperty. Swoją wygraną może zabrać lub sprzedać prowadzącemu program Ibiszowi. To sposób na pomnożenie “łupów”, ale i ryzyko, że wygra się dużo, dużo mniej.

– Mnie zgubił rachunek prawdopodobieństwa – mówi Zbyszek.

Targując się z Ibiszem, myślał tak: “Kopert z niskimi wygranymi (0, 100, 200, 300 lub 500 zł) jest 40 z 50. Do tego dwie zawierają pułapki – minus 50 lub minus 100 procent wygranej. Prawdopodobieństwo trafienia dużych pieniędzy jest strasznie małe.

– Mam pecha w grach losowych. Byłem pewny, że w kopertach są grosze. I pomyliłem się – ubolewa Zbyszek.

Zgłoszenie do teleturnieju wysłał potajemnie syn Zbyszka – 9-letni Julek. Telewizja odezwała się dwa tygodnie później.

– Byłem zaskoczony. Ale domyśliłem się, że to sprawka syna – mówi Grzanka.

Najpierw telefonicznie zadano mu kilka prostych pytań. Odpowiedział bez trudu. Wtedy usłyszał: “Nagranie programu jest za tydzień we Wrocławiu”.

– Byłem przekonany, że jadę do teleturnieju "Daję słowo" w TV4 – uśmiecha się Grzanka.

Rankiem dotarł pod wskazany adres. Był jedną z 30 osób zaproszonych. Po godzinie musiał zdać test kwalifikacyjny. Miał 5 minut, by odpowiedzieć na 18 pytań, na przykład: “Jak nazywa się warkocz tatarski”, “Czyją żoną była Elżbieta Groniewiczówna”. Do finału przechodziło 10 graczy. Nazwiska czytano od końca.

– Gdy zostały dwa, a potem jedno, powiedziałem do Jarka Krawczyka, który przyjechał ze mną: “Spadamy do Pabianic” – opowiada Grzanka. – I wtedy padło moje nazwisko.

Zbyszek miał najlepszy wynik w historii kwalifikacji do gry: 16 na 18 punktów.

Zanim zaczęły się nagrania, nad twarzami graczy godzinę uwijały się charakteryzatorki. Potem graczy podłączono do mikrofonów. Przeszli krótkie szkolenie jak zachowywać się na wizji.

– Miałem dość. Wiele godzin zeszło na czekaniu. Byłem cholernie zmęczony – mówi Zbyszek.

Kamery ruszyły o 17.00. Ekipa nagrała 3 programy pod rząd. Do gry z Ibiszem wchodził ten, kto najszybciej odpowiedział na pytanie.

– Za pierwszym razem zbyt prędko wcisnąłem guzik, a to oznaczało dyskwalifikację – wspomina Grzanka. – Przy kolejnej próbie miałem drugi czas. Byłem w grze!

Gdy Ibisz wywołał nazwisko Grzanka, Zbyszka oślepiło kilkanaście reflektorów.

– Adrenalina skoczyła mi maksymalnie – mówi gracz.

Wybrał 5 kopert. Odpowiedział na 3 pytania i chciał czym prędzej wyjść ze studia biorąc to, co wygrał. Ale dał się wciągnąć w licytację…

– Obiecałem Ibiszowi, że jeśli w kopertach będzie więcej pieniędzy, mój syn przyjedzie do Wrocławia i spuści mu łomot – śmieje się Zbyszek.

Poza kamerami Grzanka musiał oddać wygrane 5.000 zł.

– Dowiedziałem się, że nagrodę wypłacą mi dopiero miesiąc po pokazaniu programu w TV – mówi.

***

Sebastian Bryndziak – nauczyciel historii z II Liceum Ogólnokształcącego, miał mniej szczęścia. Tego samego dnia odpadł z teleturnieju “Najlepszy z najlepszych”. Krok przed finałem.

– Zabrakło mi szczęścia. Nie trafiłem w pytania – tłumaczy. – No i zjadła mnie trema.

"Najlepszy z najlepszych" to gra dla wytrawnych graczy. TVP2 wysłała zaproszenia tym, którzy wygrali najwięcej teleturniejów. Gospodarzem programu jest aktor Olaf Lubaszenko. Nagrodą – 100.000 zł. Bryndziak jak burza przeszedł eliminacje i dwa pierwsze odcinki. W półfinale był faworytem.

– Tak mówili o mnie pozostali gracze – mówi.

Jego rywalem był Marek Hawrot – czterokrotny zwycięzca “Miliarda w rozumie”. Walczyli w trzech etapach. Decydująca okazała się ostatnia rozgrywka, gdzie oprócz wiedzy liczył się refleks. Odpowiadał ten, kto pierwszy wcisnął guzik.

– Marek wyprzedził mnie przy pytaniach, na które znałem odpowiedź – opowiada gracz z Pabianic. – To dało mu przewagę.

Sebastian Bryndziak gra w teleturniejach od 6 lat. Wygrał 19 razy. Zarobił około 300.000 zł w gotówce i nagrodach rzeczowych. Teraz też nie odszedł z kwitkiem.

– Dostałem gażę za udział w programie. Za każdy odcinek z moim udziałem telewizja płaciła dodatkowo – wylicza.

Wkrótce Bryndziaka znów zobaczymy w TV.

– Tak jak Grzanka grałem u Ibisza. “Grę w ciemno” z moim udziałem Polsat wyemituje na początku grudnia – mówi.


Andrzej Adamczewski, 21.11.2005


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Tomrejten
Administrator



Dołączył: 15 Gru 2005
Posty: 320
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Trójmiasto

PostWysłany: Czw 15:19, 25 Maj 2006    Temat postu: Pobity

Sędzia Jarosław Sobczak przegrał w niedzielę 40.000 zł. W teleturnieju Wielka Gra odpowiadał na pytania z historii wojny korynckiej w starożytnej Grecji. Wyłożył się na ostatnim pytaniu.

- Chodziło o faceta, który korumpował Greków, namawiał ich do odstąpienia od walki z Persami - wspomina Sobczak. - Nazwisko tego człowieka wyleciało mi z pamięci. To był Timokrates.

Pabianicki sędzia wygrał dotychczas siedem telewizyjnych teleturniejów Wielka Gra. Ostatnią nagrodę (czek) odebrał w zeszłym roku za mistrzowską znajomość historii starożytnej Fenicji.

Specjalnością Sobczaka jest historia starożytnego Rzymu. W Wielkiej Grze walczył już dziewięć razy.


***
ONI O NIM

SEBASTIAN BRYNDZIAK - nauczyciel historii z I LO, także gracz w teleturniejach:

- Ubolewam, że nigdy nie będę mógł się zmierzyć z panem Sobczakiem. Jako historyk nie mogę startować w teleturniejach z dziedzin historycznych, a w takich specjalizuje się pan sędzia.


BOGDAN JACHOWICZ - prezes Sądu Rejonowego:

- Jestem pełen uznania dla pracowitości, systematyczności i wiedzy sędziego Sobczaka. Przyznam, że chwalę się znajomym, iż razem pracujemy w pabianickim sądzie.

---
JAROSŁAW SOBCZAK

JAK SIĘ PRZYGOTOWUJE: dużo czyta. Nie „wkuwa". Starożytność interesuje go tak bardzo, że wiadomości same wchodzą do głowy.

ULUBIONY TEMAT: starożytny Rzym, choć w Rzymie nigdy nie był.

OD ILU LAT GRA: od 14. Eliminacje do Wielkiej Gry z historii Grecji zaliczył przed 10 laty.

ILE JUŻ WYGRAŁ: nie liczył.

NA CO WYDAWAŁ PIENIĄDZE: na podróże, książki i płyty.

WIEK: 42 lata.

WYKSZTAŁCENIE: wyższe, ukończył Uniwersytet Łódzki.

PRACA: jest sędzią wydziału rodzinnego i nieletnich w Sądzie Rejonowym w Pabianicach. Gdy gra w teleturnieju, bierze urlop.

RODZINA: żonaty. W listopadzie urodził się syn.

Grażyna Grabowska, 09.03.2004


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Tomrejten
Administrator



Dołączył: 15 Gru 2005
Posty: 320
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Trójmiasto

PostWysłany: Czw 15:20, 25 Maj 2006    Temat postu: Trzymamy kciuki

40.000 zł - o takie pieniądze będzie grał w teleturnieju Andrzej Kwasik, emerytowany księgarz z Pabianic.--------------------------------------------------------------------------------


W ubiegły wtorek Kwasik wygrał odcinek popularnego teleturnieju “Jeden z dziesięciu”, prowadzonego przez Tadeusza Sznuka. Dostał 3.000 zł, szwajcarski zegarek i skierowanie na tygodniowy wypoczynek w luksusowym hotelu Gołębiewski w Wiśle.

- Będę grał w Wielkim Finale, bo zdobyłem aż 173 punkty - mówi z dumą.

Aby dostać się przed kamery TV, trzeba być piekielnie oczytanym.

- Z tym nie mam kłopotu, bo całe życie spędziłem wśród książek - mówi pan Andrzej. - Trzeba mieć także odrobinę szczęścia, bo pytania są albo bardzo trudne, albo zadziwiająco łatwe. Na przykład nie wiedziałem, kto stworzył operę Otello, ale wiedziałem, że rzędna w matematyce to oś pionowa. Wiedziałem, że posąg Nike znaleziono na greckiej wyspie Samotraka, a republika Benin leży nad Zatoką Gwinejską.

Kwasik obserwował teleturniej od wielu miesięcy, siedząc przed telewizorem w domu.

- Zauważyłem, że odpowiadam na większość zadawanych pytań - dodaje. - Postanowiłem się sprawdzić.

Jesienią wysłał zgłoszenie do Telewizji Polskiej.

Aby wystąpić na wizji, musiał zdać test i odpowiedzieć poprawnie na większość z 15 pytań zadawanych w warszawskim studiu. Odpowiedział na 13.

- Na trzy dni przed nagraniem dostałem zaproszenie do Lublina, gdzie powstaje teleturniej - opowiada. - Jechałem samochodem podczas potwornej śnieżycy.

Nagranie trwało tyle, ile program, czyli pół godziny.

- To był pierwszy w moim życiu publiczny występ. Myślałem, że bez wstydu będzie można wrócić do Pabianic, jeżeli dostanę się do finałowej trójki - wspomina. - Na wygraną nie liczyłem. Ale wygrałem! Teraz na luzie pojadę na Wielki Finał.


Grażyna Grabowska, 13.03.2006


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum dla fanów teleturniejów. Strona Główna -> Uczestnicy Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin